niedziela, 25 kwietnia 2010

Krokodyli świat

Doszły mnie słuchy tajne i dziwne,
że istnieje zapotrzebowanie na notki kolejne.
Spróbujemy -- ja pisanie, wy czytanie.

Krokodyle.


Pewnej pięknej słonecznej niedzieli Siostra F. zabrała nas na wycieczkę po RPA.
Abyśmy przewietrzyli głowy po studiowaniu klasyfikacji Deweya...

I tak trafiliśmy do miejsca, gdzie produkuje się krokodyle
-- Agatha Crocodile Ranch -
Tak, nie hoduje, nie uprawia, po prostu produkuje.
Agatha Ranch to ogromna ferma krokodyli.
Produkuje się je głównie dla ich skóry i dla mięsa.

Zaczęło się od tego, że w oczekiwaniu na przewodnika,
przyszło nam zwiedzić fermowy sklep. Na pierwszy rzut oka -- sklep, jak to sklep:
Skóry krokodyla przerobione na cokolwiek,


pamiątki, zrobione z czegokolwiek, byle miały flagę RPA.
I to:


Maleńkie krokodylki, zatopione w formalinie.
W słoikach jak po majonezie.
Do kupienia za bagatela 4 randy (niecałe 2 zł).

Ze stanu zniesmaczenia i zdumienia,
wyrwał nas wielce radosny przewodnik.
Pokazałnam różne pokrokodyle pozostałości,
jak zęby, czaszki i skóry.
O, właśnie te zęby nam pokazał.


Popsute zęby odłamują się i wypadają, a na ich miejsce wysuwają się nowe. Dlatego są takie długie.

Później dał nam do potrzymania krokodyla, który byl ogólnym pupilem
i miał zaszczyt mieszkać we własnym akwarium.
Był ślepy i nadzwyczaj spokojny.



Krokodyl miał, jak dla mnie, zadziwiająco suchą i zimną skórę.

Później pokazano nam produkcję krokodyli, czyli wielkie pojemniki z jajami.
Płeć zwierza jest determinowana przez temperaturę, w jakiej przetrzymywane są jaja.
Więc w pojemniku A produkowały się samice ok 29st.,
a w pojemniku B samce ok 34 st..

Następnie zaprowadzono nas do przedszkola.
Był to wielki, betonowy basen, z odrobiną zielonej wody, i zdecydowanie większą ilością krokodyli niż pojemnik był w stanie pomieścić.
Małe zwierzaki chodziły po sobie, spały na sobie i ogólnie nie przejmowały się tłokiem.



Widok dość przygnębiający.
Dorosłe krokodyle miały już lepsze warunki, poza betonem miały wodę i piasek...
Przewodnik, bardzo interesująco opowiadający, wszedł między krokodyle, żeby się z nimi i nimi pobawić.



Było to dość odważne, ale to wtedy krokodyle były ospałe, apatyczne i wszystko gdzieś mające.



Nawet jadły niechętnie. A karmiono je tam głównie kurczakami.
Jedną z atrakcji turystycznych było karmienie krokodyla, martywm kurczakiem zaczepionym na sznurku.
I można się było bawić z krokodylem. W kotka i myszkę.



Na odjezdne, kupiliśmy mrożone mięso krokodyle. Podobnież z ogona, i podobnież z max 3 letniego zwierza, (bo podobnież mięso starszych staj e się trujące).
Tak, wiem, że to hipokryzja z mojej strony. Ale zjadłam to mięso.
Było świetnie przyrządzone przez kucharkę z Siloe.
Ludzie mawiają, że krokodyle mięso smakuje jak kurczak.
Dla mnie smakował zupełnie inaczej niż cokolwiek, co jadłam do tej pory.
Więc jeśli już ktoś koniecznie chce jakiegoś przyrównania, to niech będzie, że smakuje jak kurczak.